jaet napisał(a):
Sorry, ale to wszystko jest jeszcze bardziej popierdolone jak ten wirus. Oczywiście, że można było grać cały marzec, no ale ktoś zadecydował o ręcznym. Teraz słyszymy bajania o powrocie do gry pod koniec maja, jak potwierdzonych zakażeń będzie w Polsce ze 20 tysięcy, a rzeczywistych pewnie ze 100 tysięcy, albo i więcej. To o co tu kurwa chodzi? To tak jak z tym zamykaniem lasów przy 4 tysiącach zakażonych i wielkim otwieraniu po 2 tygodniach przy 8 tysiącach zakażonych.
Zaczną grać i po tygodniu czy dwóch przestaną, bo kilku piłkarzy złapie wirusa i zaczną się drużynowe kwarantanny. Mam wrażenie, że ktoś tu na siłę Wisłę kijem zawraca. Dla nas to też żaden interes, bo gra przy pustych trybunach zarżnie klubową kasę do reszty. Na koniec sezonu na waciki nie będzie.
BTW - te "dobre" wieści od Poręby, to deklaracja z Euro-Eko? Jeżeli tak, to jaki to miesięczny procent udziału w budżecie?
Temat ewoluuje i nie ma co mieszać z tym takiej przyziemnej logiki w oparciu o liczbę przypadków.
Ja może nie wyrażę nic popularnego ale podobało mi się że Boniek również tę sprawę potawił wprost. W polskiej piłce rządzą piłkarze i to z ich wolą było drastyczne przeorganizowanie rozgrywek bez podjęcia odpowiedzialności za niemożliwość dokończenia rozgrywek. Środowisko powinno być świadome, że sukces jest zależny od tego na ile każdy do niego się przyłoży a koszty porażki poniesie solidarnie każdy. Niestety piłkarze zawodowi nie należą wg mnie do najbardziej ogarniętego sortu a wielu z nich zna świat zewnętrzny na tyle słabo, że przesterowany przez managerów nie kojarzy pojęcia popytu i podaży. W chwili obecnej popytu na usługi komedianckie nie ma a podaż jest zbyt duża żeby utrzymać te kwoty, które pojawiają się na ich kontach w ramach realizacji kontraktów. I tu pojawia się problem bo o ile dotrzymywanie umów jest święte o tyle realizacja ich w sposobie określonym w kontrakcie mocno zaburzona. Do serca powinni sobie to wziąć przede wszystkim Ci którzy będą próbować zaburzyć zrealizowanie planu dokończenia rozgrywek ze względu na troskę o swoje zdrowie jednocześnie korzystając z życia poza domem bo klub jako zakład pracy dla piłkarza nie różni się niczym innym od fabryki czy szkoły.